Aktualności

Policjanci wyciągnęli 22-latka z grzęzawiska.

Szybka interwencja i sprawne działania koordynowane przez Oficera Dyżurnego bialskiej jednostki doprowadziły do odnalezienia 22-letniego mieszkańca pow. łukowskiego. W nocy, po godzinie pierwszej, mężczyzna zadzwonił do Dyżurnego z informacją, że zapadł się w grzęzawisku nad rzeką Krzną i nie potrafi się z niego sam wydostać. Po nieco ponad pół godzinie od zgłoszenia policjanci odwieźli zmarzniętego ale szczęśliwego mężczyznę do domu jego znajomego.

Szybka interwencja i sprawne działania koordynowane przez Oficera Dyżurnego bialskiej jednostki doprowadziły do odnalezienia 22-letniego mieszkańca pow. łukowskiego. W nocy, po godzinie pierwszej, mężczyzna zadzwonił  do Dyżurnego z informacją, że zapadł się w grzęzawisku nad rzeką Krzną i nie potrafi się z niego sam wydostać.  Po nieco ponad pół godzinie od zgłoszenia policjanci odwieźli zmarzniętego ale szczęśliwego mężczyznę do domu jego znajomego.
Ponieważ mężczyzna nie był mieszkańcem Białej Podlaskiej nie potrafił, nawet w przybliżeniu, podać swojej lokalizacji. Nie był też w stanie podać żadnych charakterystycznych punktów, które widzi, a po których można by zawęzić rejon poszukiwań. Twierdził jedynie, że idąc z centrum Miasta na skróty wzdłuż Krzny zapadł się w grzęzawisku.
Dyżurny najpierw wysłał radiowozy na trzy bialskie mosty i polecił im włączyć światła błyskowe. Niestety, poprzez utrzymywaną stale łączność telefoniczną usłyszał, że 22-latek nie widzi świateł policyjnych radiowozów. Wtedy kierujący akcją podjął decyzję o namierzeniu telefonu dzwoniącego o pomoc. Kiedy ustalono, że telefon loguje się w stacji nadajnikowej przy ul. Łomaskiej zawęziło to rejon poszukiwań. Tam skierowano patrole policji.
 Ostatecznie mężczyznę udało się znaleźć w rejonie łąk przy ul. Droga Wojskowa. Okazało się, że faktycznie zapadł się on po pas w grzęzawisku nad rzeką Krzną, a próby wydostania się doprowadzały tylko do coraz głębszego zanurzenia. Pechowcem okazał się 22-letni Tomasz D. z powiatu łukowskiego. Na prośbę chłopaka, przewieziono do kolegi, do którego właśnie zmierzał. 22-latek był zmarznięty, ale nie miał żadnych obrażeń ciała, nie chciał zaoferowanej mu przez policję pomocy  lekarskiej.
Powrót na górę strony